sobota, 30 marca 2013

Zły dzień (Miriam.)

     Dziś jest sobota, co znaczy, że niedługo trzeba iść do kościoła poświęcić jajeczka. Rano o 7.00 weszłam na facebooka i akurat Ehab był, więc porozmawialiśmy. Zrobił mi żart na prima aprilis, mimo, że dopiero 30.03. Zaczął coś pisać, że wierzy w Latającego Potwora Spaghetti i że spotyka się z lesbijką. Ja wkurzona, szklankę stłukłam, popłakałam się, a on potem mi mówi, że to żart.
     Nadal byłam w złym humorze, bo takie żarty nie są zabawne, poza tym byłam wkurzona, że muszę iść do kościoła. Ogólnie nie mam dziś dobrego humoru, więc zachowywałam się dziwnie. Swoim zachowaniem zdenerwowałam Ehaba, napisał, że skoro mi tak bardzo przeszkadza to sobie pójdzie i bye.
     Zszokowało mnie to, bo nigdy wcześniej nie napisał mi czegoś takiego. Zawsze znosił moje złe nastroje i pocieszał mnie, starał się, bym przestała się smucić. A dzisiaj? Tak po prostu sobie poszedł.
     Nie mam pojęcia co się z nim dzisiaj stało, ale to nie jest mój kochany Ehab, którego znałam... Czy on mnie już nie kocha, czy przestało mu zależeć? Za chwilę się rozpłaczę...
     Zresztą, nie będę na blogu pisac o tym, co jest między mną a nim, bo jego to denerwuje. Ale poczułam się bardzo dotknięta i zraniona sposobem, w jaki mnie potraktował... :(
     Jak znam życie, on nawet mnie za to nie przeprosi... Bo to ja jestem zawsze winna wszystkiemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz