niedziela, 24 marca 2013

Wykończenie totalne. (Miriam)

     Wczoraj miałam praktyki na prawo jazdy. Masakra totalna! Jak zeszłym razem gostek był zachwycony moją jazdą i powiedział, że na pewno zdam, tak wczoraj w ogóle nie mogłam się skupić na jeździe, byłam rozbita. Myśl o maturze i tym co będzie po niej nie daje mi spokoju, spędza sen z powiek. A egzamin na prawo jazdy mam 27go marca! Boże, co ja zrobię? Zestresuję się, i... Nie, nie chcę nawet myśleć co będzie, jak obleję... Po raz kolejny zawiodę rodziców, znów będzie ryczenie do poduszki i przeklinanie dnia w którym się urodziłam.
    Zapisywanie się na prawo jazdy przed maturą było totalną głupotą, kolejną głupotą, którą popełnili moi rodzice, narażając mnie na coś takiego. Całe życie robię, co oni chcą. Poszłam do takiego gimnazjum co chcieli, do takiego Liceum co chcieli, miałam zawsze takich znajomych jak oni chcieli i nosiłam takie ubrania jak chcieli. Czy nie urodziłam się osobą wolną? Czy nie mam prawa choć raz sama zadecydować? O, zapomniałam, oczywiście będę musiała pewnie iść na takie studia jak oni chcą. Bo po arabistyce nic nie masz, pójdziesz na inny kierunek. Poza śląsk nie pójdziesz, za daleko. Szlag by to wszystko! Ja sama nie chciałam prawa jazdy teraz zaczynać. Nie chciałam iść do zasranego Liceum, chciałam do technikum, przynajmniej mieć zawód a nie zostać po szkole z niczym. Bo ja wiedziałam, że nie mam ambicji na maturę i chcę mieć od razu zawód. Ale nie, bo po technikum nikt nie będzie mnie szanować, prawda? Technikum skazuje mnie na zamiatanie ulicy. Nie chciałam się przyjaźnić z Nowakową i Sobocińską, ale przecież musiałam, bo to pilne uczennice, bo mogą mi w nauce pomóc, a z Trepką broń Boże się umawiać bo ona pali, jej rodzice są bezrobotni i ma mały dom, a Nowakowej i Sobocińskiej starzy są lekarzami i prawnikami a ich domy są prawie wielkości willi, basen nawet by się spokojnie zmieścił. Bo ja się zawsze musiałam przyjaźnić z elitą. I co mi to dało? Gówno.
     Dzisiaj oczywiście mam korepetycje z Polskiego a potem, oczywiście tak jak rodzice sobie zapragnęli, muszę iść do kościółka z siostrą i święcić jakąś palemkę. Jakby oni chociaż mogli iść z nami, ale nie, mamuśka siedzi w domu bo zawsze coś ma do zrobienia a ojciec nas pod kościół podwozi i wraca sobie do domku oglądać Trudne Sprawy. To co, tylko ja z siostrą jesteśmy katoliczkami? (Ja nie, ale każdy myśli, że jednak jestem) A co, moi rodzice to ateiści? Inne wyznanie? Kościół gryzie? Ja nienawidzę jak ktoś zmusza mnie do robienia czegoś czego sam nie robi. A rodzice dzieciom powinni dawać przykład robiąc to, co by chcieli by ich dzieci robiły.
     Współczuję mojemu Ehabowi, znów dopadła go grypa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz