niedziela, 17 marca 2013

Shopping. (Kaly)

   Tak, jest, jak wspomniała moja poprzedniczka - dziś niedziela. U mnie nie zaczęła się zbyt przyjemnie. Spytacie czemu? Co będę owijać w bawełnę, okres mi się zaczął. Wiedziałam, że tak będzie, już wczoraj czułam okropne bóle brzucha. Nie mam pojęcia dlaczego Bóg to wymyślił, ale na pewno nie chciał dla nas - kobiet - dobrze. Zwlokłam się z łóżka dopiero około 9, od razu zmierzając po schodach ku kuchni, skąd słyszałam głosy wszystkich domowników. Pierwsze co usłyszałam pod moim adresem, to oczywiście "O, wstała śpiąca królewna..." oraz "Przyszła czarownica". Miłą mam rodzinkę. 
   Spytałam mamy jak było na imprezie u sąsiada z okazji urodzin, nie opowiadała dużo, bo pewnie połowy nie pamiętała. O dziwo nie wypowiadała się na temat co tam jadła i piła, jak to miała w zwyczaju. Przyszła dość późno, jak już spałam, co było drugą dziwną rzeczą, bo zazwyczaj wracała nim chodziłam spać. Śmiała się z wyboru szkół niektórych osób, o mnie też była mowa, ale nie dociekałam. Wybrałam dobrze i wiem to. 
   Dowiedziałam się, że przymusem miałam jechać do Warszawy, dokładnie na Marywilską, gdzie miałam kupić sobie kurtkę. Od razu mnie wkurzyli, a wiadomo, że w tym stanie można mnie rozzłościć szybciej niż kiedykolwiek. Na Marywilskiej nie spodobałaby mi się żadna kurtka, i to było pewne, ale mama zagroziła mi odebraniem wi-fi, a taki szantaż zawsze na mnie działa. Doprowadziłam się do jakiegoś ładu, uczesałam denerwujące mnie (jak wszystko) włosy i wyszłam na świeże powietrze. Szczerze mówiąc - od razu rozjaśniło mi umysł i poczułam się o wiele lepiej. Od kilku dni na niebie majaczy słońce, co mnie bardzo cieszy, bo wiem że nadchodzi wiosna, a co za tym idzie lepsze samopoczucie, więcej spacerów i zdjęć w plenerze. Nie tylko mnie to cieszy, wszyscy kochają wiosnę. Wszyscy oprócz alergików.
   Od razu zbrzydło mi chodzenie, gdy tylko postawiłam tam swoją stopę. Wiedziałam, że to się źle skończy, a jednak... pomyliłam się. Było lepiej niż kiedykolwiek. Może dlatego, że nie było taty? Zawsze wybrzydzaliśmy razem, że chcemy wracać, że kupimy co mamy kupić i wracamy, że nie lubimy tego robić. A teraz, o dziwo, nie robiłam tego. Naszą największą marudą był dziś Krzysztof, który pogubił się tam od razu, a zaraz po nim Lena, która od czasu do czasu łkała sobie raz cicho, raz potwornie głośno, dając nam o sobie znać. Rozdzieliliśmy się z mamą, co wyszło mi na dobre, bo chodząc z nią było mniejsze prawdopodobieństwo, że coś sobie kupię. A jednak załatwiła mi 2x leginsy galaxy, za co ją bardzo bardzo kocham. Pierwszy raz podobały mi się zakupy, bo pierwszy raz obkupiłam się bardziej niż moja własna matka. Dziwne! Wszystko na wiosnę, Klaudia Elegancik. Zobaczycie, że nie poznacie mnie w tej odsłonie (do tych, którzy spędzają ze mną święta Wielkanocne)! Wróciłam uszczęśliwiona, ale niestety - kurtki nadal brak. Jestem jasnowidzem, mówiłam im, że jej nie kupię. A tyle było ładnych (ale drogich!) płaszczyków.
   Nauczyłam się dwóch zwrotek wiersza na religię, miałam jechać do kościoła, lecz się rozmyśliłam. Jestem strasznie niezdecydowana, ale to moja ostateczna decyzja. Muszę się uczyć, uczyć, uczyć. Ale jak na razie odciąga mnie od tego facebook i fora, a w dodatku rozmowy z Nadalją i Łukaszem. Wczoraj dzięki pewnej osobie dowiedziałam się kto tak naprawdę zawinił. Ja jestem ciekawa jej przyszłości, naprawdę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz