wtorek, 19 marca 2013

Niby lepiej, ale jednak nie. (Miriam)

     Dzisiejszy dzień zaczął się całkiem ciekawie, w szkole dostałam 5 z WOS-u za swoją pracę pisemną, którą pisałam sama bez żadnych pomocy, ha! Potem na geografii była lekcja o konfliktach na świecie i terroryźmie, coś co lubię i w czym siedzę, więc kiedy facetka zaproponowała zadanie na ocenę, polegające na tym, żeby na podstawie opisu rozpoznać konflikty na świecie, gdzie i między kim a kim, ledwo skończyła czytać a ja już podniosłam łapę, odpowiedziałam dobrze i dostałam piąteczkę, ani się nie spodziewałam! Potem na historii była kartkówka, usiadłam sobie na końcu w ostatniej ławce i wszystko zerżnęłam z zeszytu. Upiekło mi się, bo babka zwykle chodzi po klasie, lecz dzisiaj była zajęta przy dzienniku.
     Po powrocie do domu czar cudownego dnia prysł. Najpierw czekałam godzinę na Ehaba, który oczywiście był zajęty swoimi sprawami biznesowymi, a kiedy wszedł na facebooka, ja akurat musiałąm iść na korepetycje z matmy. Mama wróciła do domu w złym humorze i dodatkowo się wkurzyła bo pies narobił pod schodami i znów zasikał frędzle. Skoro mowa o psach, mam dwa, nowofundlanda i pinczera miniaturowego, Korę i Arissę. Kora to idiotka, raz mnie ugryzła w rękę, kiedy próbowałam ją zaciągnąć do kojca jak tata otwierał bramę, nie chcieliśmy, żeby uciekła, złapałam ją szybko za szyję, ale skapłam się, że zgubiła gdzieś oczywiście obrożę, więc złapałam ją za sierść, zabolało ją i mnie ugryzła w dłoń. Blizny mam do dziś a debilka ze mną od tej pory nigdy na spacer nie wyszła. Niech ma za swoje!
     Teraz właśnie skończyłam kolejny etap pisania prezentacji maturalnej z polskiego, muszę w miarę zaciągnąć oceny w szkole by jakoś to wyglądało na świadectwie. Właśnie skończyłam beczeć, rzucać zeszytami i trzepać się na fotelu. Czuję się bezsilna, okropnie boję się przyszłości, matury, studiów, gdzie mnie przyjmią, czy mnie w ogóle przyjmią gdziekolwiek... I ten straszny fakt, że będę musiała się wyprowadzić... W najgorszym okresie mojego życia zostałam zupełnie sama, nie ma z kim pogadać, nie ma się do kogo przytulić, wypłakać w ramię... Znowu nachodzi mnie ochota, by rzucić się na podłogę i walić pięściami. I co mi to da?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz