poniedziałek, 18 marca 2013

Co za dzień. (Miriam)

     Co za dzień. Poprzedniego tygodnia nie było mnie w szkole bo wylądowałam w szpitalu z zatruciem pokarmowym, umierałam z bólu, teraz już do siebie doszłam, dziś poniedziałek, tydzień ledwo się zaczął a ja już mam dosyć. Nie ma to jak wejść rano do szkoły i pierwsze co to dowiedzieć się, że pod Twoją nieobecność nauczycielka od Polskiego Cię zgnoiła przy całej klasie. Tak, walnęła nam kartkówkę z epok, które do matury jakoś się nie przydadzą, cała klasa dostała jedynki, było tylko parę dwójek. Na kartkówce w jednym pytaniu trzeba było opisać pierwowzór Sarmaty, za nic nie pamiętałam kto to był, więc napisałam na marginesie malutkimi literkami, sama dla siebie, z nudów, że nie wiem kto to i dałam smutną buźkę. Idiotka pokazała mój test całej klasie i wyśmiała mnie, że jeśli tak napiszę na maturze to uznają to za znieważenie Egzaminu Państwowego. Fajnie, że ona porównuje kartkówkę do matury. Zawsze to ja byłam jej ofiarą, zawsze. Szczerze, nie wiem co jej się we mnie nie podoba, czy ja mam na głowie rogi? Może pryszcze? Wampirze zęby? Może jestem trędowata? Zresztą, w klasie zawsze trzymam się na uboczu, jestem samotna, z własnego wyboru, po prostu szczerze nie znoszę swojej klasy. Każdy jest chytry i egoistyczny, patrzy tylko na siebie. Ja ogólnie jestem osobą samotną, mam tylko dwóch ukochanych, prawdziwych przyjaciół, Kaly i mojego Ehaba, ukochanego Egipcjanina. Wszyscy inni okazali się fałszywi, nawet Ci, którym na prawdę ufałam. Nie mam szczęścia do ludzi, zawsze trafiają mi się takie osoby, które w końcu wykorzystają mnie i zostawią na lodzie, więc mam swoje dwie perełki i choć na odległość, póki co, kocham nad życie. <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz