piątek, 22 marca 2013

Góraszka. (Kaly)

   Korekta: TO jest najlepszy dzień w szkole ever. Poranek zdecydowanie wykraczał poza ocenę mojego szczęścia. Chciałabym, aby było tak codziennie. I będzie. Prócz weekendów, naturalnie, kiedy nie będę się z nim widziała. Nie było lekcji, więc luz. Na pierwszej polski bez ławek, a więc oczywiście nie mieliśmy na czym pisać, więc nie pisaliśmy, więc było super. Na chemii zastępstwo z p. Prusińską, której nie było nawet w sali. Znowu zresztą nie było połowy klasy, bo wycieczka i reszcie nie chciało się przyjść do szkoły. Współczuję tym, których wczoraj nie było. Niby usprawiedliwienia przyjmują, a jednak uwaga i tak będzie. Ja nawet nie żałuję, że poszłam wtedy do szkoły. Angielski i wisielec Bąkowej, która nawet nie umie pisać. Śledź - chyba jedyne słowo, z którym mieliśmy problemy. No i jeszcze burn. ^^ Na matmie pierwszy raz chyba się nie nudziłam, gdy miałam lekcję z p. Kubicką. Boże, pamiętam jeszcze tą przyrodę w podstawówce, gdzie prawie usypiałam na lekcjach. 
   No i wfy oczywiście. Chciałabym zagrać w siatkówkę, ale niestety coś mi nie pozwala. Na szczęście prawdopodobnie w poniedziałek do lekarza, i dowiem się czy mogę normalnie funkcjonować na wfie, czy jednak będzie coś gorszego. Bo to niemożliwe, żeby mnie bolało od 3 tygodni. Czy to aby na pewno bardzo mocne stłuczenie ręki? Nagrałam filmiki z fitnessu, Bąkowa my master! "A jak ktoś nie ma rąk?" Hahaha, beka z lamuski. Sztachanie się z Witanową mydłem z łazienki - me gusta. o_o Pierwszy raz spodobał mi się ten zapach, cudo! Jak pudrówki, taki słodki... Dobra, dlaczego chwalę w notce zapach mydła z damskiej?  WTF? Normalnie będę jak Miriam, ona o grze, ja o mydle.
   Po szkole do Góraszki, do Natalii. Jej wynalazek smakuje ok, ale nie wiedzieć czemu brzuch mnie później bolał. Strasznie. Nie sądzę, aby to było po tym daniu. Może jestem w ciąży?! Hahaha, ciekawa teoria. Lubię taką zimę-wiosnę, bardzo, mam ochotę się powiesić. Fajnie tak spotkać sąsiadkę, której dawno nie widziałam, i tak z nią przegadać całą drogę powrotną do domu. Ponarzekałyśmy sobie trochę i nam ulżyło. 
   Miriam w Orange, Miriam w Orange! Jestem so happy! Za pół godziny idę sobie na "wyśmienity horror" pt. "Zmierzch" do Kamili, bo na dole będzie mecz. Raz to, raz to. W meczach według mnie nie ma nic ciekawego. Latają za piłką jak psy, żadnych akcji, usnąć można. Bez hejtów! xD
   Łukasz, Łukasz, Łukasz. <3 Najlepszy chłopak na świecie. :3 Tylko mi się za niego nie zabierajcie, czytelniczki. ;c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz