niedziela, 17 marca 2013

Ponura niedziela. (Miriam)

     Dziś niedziela. Myśl o tym, że jutro znowu muszę iść do szkoły i patrzeć na te wszystkie okropne twarze mnie przeraża. Dziś oczywiście wstałam po 6:00 i jak zeszłam na dół, okazało się, że mama też już nie śpi, szkoda, bo chciałam trochę porozmyślać. Zjadłam oczywiście swoje ulubione musli z serkiem homogenizowanym ale kawa Inka się skończyła. Smutne. Na ogół odżywiam się zdrowo, wcześniej po prostu się odchudzałam ale jak zgubiłam swoje zbędne 30 kg (tak, tak, dokładnie tyle), postanowiłąm uniknąć efektu Jo-Jo i kontynuować swoją zdrową dietę, oczywiście zwiększając porcje, by nie spaść już z wagii.
     Każdy dzień jest taki sam, zaczyna się od musli, potem trzeba pamiętać, by wziąć antykoncepcję hormonalną, by wyregulować miesiączki, póki co w ogóle ich nie mam a badania wykazały, że nie wiadomo jaka jest przyczyna ale mogę mieć jakieś... Przedwczesne wygadanie czynności jajników? Kiedyś mama, która jest położną, tłumaczyła mi na czym to polega i szczerze mówiąc, rozpłąkałąm się jak wieprz. Akurat posiadanie w przyszłości dzieci jest moim największym marzeniem. I co teraz? Nic. Biorę leki i łudzę się, że któregoś dnia dostanę normalny, obfity okres. I oczywiście pamiętać, by nie wyjść z domu bez aparatu słuchowego, bo ubytek słuchu jednak mam duży, co się niedawno okazało. Jak widzicie, wrak człowieka, poniekąd. Na ubrania i odsłanianie ciałą też trzeba uważać, jak się ma łuszczycę. Taką chorobę skóry, ale nie googlujcie tego, bo w moim przypadku nie wygląda to aż tak obleśnie. Praktycznie na ciele mam tylko kilka miejsc, ale wolę się zakryć niż słyszeć coś w stylu, że mam łupież, albo blizny po rzekomym kolczyku w pępku albo coś jeszcze.
     Dziś chyba niedziela palmowa czy coś, bo mama nakazała mnie i siostrze iść do kościoła i kupić palemkę. Tu pojawia się problem, bo jestem muzułmanką. Oczywiśnie nie od urodzenia, moja rodzina wyznaje katolicyzm, ale ja jestem konwertytą. Moi rodzice do tej pory nie dowiedzieli się, po prostu za bardzo się boję ich reakcji. Są głęboko wierzący.
     Znowu przyszły te smutne dni, kiedy myśli przybijają mnie do ziemi jak głaz, czuję się taka ciężka, ciągle zmęczona. Mam już 18 lat, jestem w klasie maturalnej. Jestem w najgorszym okresie swojego życia, boję się. Tak bardzo się boję przyszłości. Matury, studiów, wyprowadzki. Wiem, że po wakacjach będę musiała szukać mieszkania z dala od domu i tam zamieszkać, żeby mieć blisko na uczelnię. Wiem, że poradzę sobie bez rodziny, umiem gotować, nawet całkiem dobrze, umiem sprzątać, ale ja po prostu mam trudności żeby przywyknąć do nowych miejsc i sytuacji. Tutaj w domu moja rodzina daje mi wszystko, ciepło, miłość, wsparcie, jak jestem chora, dostaję leki, jak mam problemy, dostaję porady i wskazówki. Tego już niedługo nie będzie. Będę sama, forever alone po prostu. Rodziców będę odwiedzała tylko co jakiś czas, a potem po studiach? Jak planuję mieszkać za granicą? Nie wiem, ale wiem jedno, czasami po prostu chciałabym umrzeć. Wiem co sobie myślicie! Że gadam głupoty a ludzie mają gorzej. Ale to, że ktoś ma gorsze problemy, nie znaczy że moje są nieważne i mam się nimi nie przejmować. Mnie to naprawdę dobija.

2 komentarze: