piątek, 12 kwietnia 2013

Specjalnie dla Matiego. (Kaly)

   Prosił mnie w Kościele (lol) o notkę (nie prosił, to bardziej brzmiało jak rozkaz), więc postanowiłam ją jednak napisać. Co nie znaczy, że będzie tu napisane wszystko, co z nim związane. To tylko taka krótka dedykacja. KOMU KTO, dzieci z trzeciej be, które zrobiły źle to zadanie na czytaniu ze zrozumieniem.
   Boże, nawet nie mam o czym pisać, jak zwykle! Rano szok niesamowity, te kobiece sprawy, wiadomo o co chodzi. Zrujnowało mi to cały dzień, i zrujnuje kolejnych kilka. Dobrze przynajmniej, że przed bierzmowaniem i egzaminami, będzie mniej stresu. Bóle niemiłosierne, nawet panowie nie wiecie co my musimy przeżywać. Mateusz się dziś pytał jak to jest mieć okres. Tego się chyba nie da opisać, to trzeba poczuć. Bóg nas chyba nienawidzi. To kobiety zostały skazane na największy ból. Co miesiąc okres, a w dodatku jeszcze poród.... Dlaczego mężczyźni nie mogą rodzić dzieci? LOL. D=
   Szybkie odrabianie karty pracy rano, co było zbędne, bo w końcu na polskim omawialiśmy test, z którego dostałam 4. Na nic lepszego mnie nie stać. ;d Kocuś się na mnie obraził (foch forever do matematyki, 4 lekcji), bo mu nie chciałam użyczyć p. domowej. Chemia zamulanie i leżenie na ławce, bo brzuch nie dawał mi spokoju. Przepraszam Witanową, która przez pół dnia w szkole musiała słuchać moich marudzeń i jęków. :c Wytrzymała, dziękuję. 
   Na angielskim kontynuowanie leżenia i skarżeń na brzuch, przynajmniej było mi w miarę wygodnie tam, gdzie siedzę/leżę. Pan Czcibor mistrz. Stwierdzam, że w przyszłym tygodniu mamy za dużo sprawdzianów, kartkówek i tym podobnych rzeczy. Nie wyżywajcie się już na nas, no. Na temat matematyki się nie będę rozpisywać, o dziwo mnie pani nie zdenerwowała chociaż na tej lekcji, z prac o bryłach dostałam 5 i jest super. 
   No i długo wyczekiwany wf... W ciągu dnia chyba dziesięć razy zmieniałam zdanie co do tego, czy będę ćwiczyć, czy jednak nie. Pani na szczęście mnie zrozumiała (niebywale miła była), powiedziała że zrobię brzuszki następnym razem, co mnie bardzo ucieszyło. Ech, chciałam ćwiczyć, naprawdę... Jak nigdy chyba. Ale oczywiście - jak pech to pech. W środę muszę, muszę, MUSZĘ! Pośpiewałyśmy sobie 1D w przebieralni, hehehe. Ta piosenka nie potrafi uciec z mojej głowy, ale to chyba dobrze, że jest radosna, a nie wręcz przeciwnie. Napawa mnie optymizmem.
   Lubię jak Łukasz przytula mnie tak mocno, że aż kręgi mi strzelają. <3 Poważnie - lubię. Mamuśka oczywiście nie pozwoliła mi pojechać do Natalii. "- Dlaczego? - Bo jestem wredna."
   Próba była w miarę, oczywiście pewnie będzie jeszcze jedna. Zmieniłam miejsce, w parze ze Stasiukiem, do komunii zaś z Oskarem. Ja tam chyba padnę ze śmiechu, jak będzie przede mną stał. Teraz i tak jest lepiej, wtedy miałam Wesoła. Będzie dobrze, bylebym tylko czegoś nie zapomniała. :3 Mateusz, będę Ci kibicować, jak będziesz czytał. =D Stoję sobie przy trzeciej ławce, a tu Siłuch do mnie gada, że masakryczne miejsce mu wybrali (za Tyszko) i wolałby gdzie indziej. Ale co mnie to interesuje? xD Pozostało mi tylko mu współczuć, no nic nie poradzę. Ja mam tego grubasa Puśkę, która się rozpycha, a za sobą świruskę Natalię, która ciągnie mnie za włosy. Nie mam miło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz