niedziela, 28 kwietnia 2013

Aha. (Miriam)

     Nienawidzę komedii romantycznych. Nie chcę mieć z żadną nic więcej do czynienia. Dziś obejrzałam z siostrą "Pierwszy raz", jeeeeeeju, jak mnie to dobiło, jak ja nienawidzę tych pieprzonych true love story kuźwa happy fucking endów. Zrobiłam sobie po całym dniu, przerwę na film i jak widać nie był to dobry pomysł bo zamiast się rozerwać, jeszcze bardziej się dobiłam. Skąd ta niechęć? Bo na tych filmach ukazane jest coś, czego ja nigdy nie doświadczyłam. Tak, pora się przyznać. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam miłości, nigdy tak na prawdę nikogo nie kochałam, nigdy nie byłam w poważnym związku, nigdy nie byłam z kimś blisko. Bo zawsze byłam sama, byłam odludkiem, kosmitką. Od przedszkola. Od dziecka byłam odrzucana przez rówieśników, byłam odpychana w kąt. Stałam się nieśmiała, zraziłam się, zaczęłam bać się ludzi. Dzieciństwo i młodość spędziłam z siostrą i rodziną, bo nigdy nie było do kogo wyjść. Nigdy nie wagarowałam, nigdy nie byłam na imprezie, na dyskotece, nigdy się nie opiłam, nigdy nie wróciłam do domu później niż o 20.00. Stałam się aspołeczną, izolującą się istotą, zamkniętą w swoim świecie, w swoim domu, pokoju, ze swoimi książkami, zabawkami, wspomnieniami, myślami. Nigdy nie miałam przyjaciół, nigdy nie miałam partnera na poważnie. Miałam tylko rodziców i siostrę, oraz swój własny świat. Miałam marzenia, plany, myślałam, że jak pójdę do Liceum, wszystko się zmieni, poznam kogoś, zawrę przyjaźnie. Niestety. Od przedszkola, przez podstawówkę, gimnazjum i liceum byłam zawsze sama. Zawsze w kącie, zawsze w ostatniej ławce. Niektórzy mówią, że to ja odpycham od siebie ludzi, ale tak nie jest. Zawsze do każdego się uśmiechałam, zagadywałam. Ale każdy traktował mnie, jakbym miała rogi na głowie, syfy na skórze albo jakbym śmierdziała. Nie, nie było tak, przecież ja się myję 3 razy dziennie, bo brzydzę się bakterii. Więc smród i syfy odpadają. Nieważne.
     Wczoraj byłam z siostrą i psem na działce. Na działce ma moja babcia domek. Tyle wspomnień... Całe dzieciństwo, cudowne dzieciństwo... Kiedy z kuzynką się ganiałyśmy po altankach, jak moczyłyśmy nogi w misce z wodą, jak wpychałyśmy się do altanki z pomidorami i śmierdziało, bo dziadek nawoził gnojem, jak łapałyśmy koty z sąsiedniej działki, jak chodziłyśmy do zamku, który należał do prezesa i zawsze nas Prezes stamtąd odganiał, jak karmiłyśmy kury z innych działek, gołębie, koty, jak leżałyśmy na trawie i patrzyły w chmury, jak kotu mojej babci podpalił się ogon bo usiadł koło grila i babcia goniła go z wodą, jak dziadek się poślizgnął i wpadł do brodzika dla dzieci, jak kuzynka sikała za domkiem i krzyczała jak ktoś chciał tam iść, jak babcia zawsze ucinała nam kwiaty i dawała, byśmy wsadzili sobie do wazonu, jak łapałyśmy biedronki... Tyle wspomnień, tyle pięknych wspomnień... Właśnie moje oczy zapełniły się łzami.

2 komentarze:

  1. Nie jesteś sama, do cholery. Dziena, że mnie doceniasz. Wiem, że nie masz jak się ze mną spotykać, ale NIE JESTEŚ SAMA. Masz przyjaciół, i na pewno nie byłaś odludkiem. Jestem tego pewna. Bo nie ma takich ludzi.
    ~ Kaly

    OdpowiedzUsuń
  2. <333333333 Wiem, że mam Ciebie! Ciebie i Ehaba i w sumie moją kuzynkę. I oczywiście rodziców i siostrę. Ale przyjaciół nigdy nie miałam, rodzina zawsze była, wiadomo, ale nigdy nie miałam trwałych przyjaźni, takich jak z Tobą. :3

    ~Miriam.

    OdpowiedzUsuń