sobota, 27 kwietnia 2013

Jeden z lepszych dni. (Kaly)

     Wczoraj nie poszłam do szkoły. Jak większość pewnie. Nie, nie byłam wymęczona po egzaminach, jak to twierdzą nauczyciele, ale po prostu miałam dość szkoły jak na razie. W domu zanudziłam się niemalże na śmierć, wytrwale czekałam na Paziową, aż ta łaskawie wróci z zakończenia roku trzecioklasistów. W końcu puściła mi długo wyczekiwany sygnał po 17 i uciekłam z domu wariatów. Postałyśmy sobie, trochę było obgadywania policji stojącej obok mojego domu i ich ofiar. "Kot nie przeszedł na pasach!" + ten piękny, duży pies, którego chciałyśmy podarować Weronice jako słodkiego szczeniaczka. Później oczywiście musiałam ją przygarnąć, bo biedna nie miała jak wejść do domu. Nie ma to jak słuchanie starych hitów i śpiewanie Disco Polo, nie zapominając o grze w Pou i duchnowskim zapachu. q_p W sumie to dawno nie byłam nad rzeką, ale Sophie już nie biorę, chyba że na smyczy. Ten pies był straszny... Mam uraz do owczarków niemieckich. Zawsze coś złego dzieje się z nimi, gdy przy mnie jest Weronika i Sophie. ;x
     Co do dnia dzisiejszego... Najlepszy dzień ever spędzony z Łukaszem. <3 Całe 3 godziny, chociaż to i tak zdecydowanie za mało! Cała wieczność to za mało. Pomimo zimna, pomimo deszczu było wspaniale. I nawet bez proszenia dostaliśmy parasolkę. Bluza moookra do teraz, ale cieszę się z tego dnia. Najukochańszy, najcudowniejszy, najmraśniejszy chłopak jakiego miałam, i nie zamieniłabym go na żadnego innego. Nigdy. Hejty leco, ale mam je w dupie. Jak zazdrościcie szczęścia, to się przyznajcie, a nie jakieś zagrywki wymijające tworzycie. Nie będę komentować. ; )
     Właśnie sobie siedzimy u mnie w pokoju. Hehehehehehehehehehehehehehehehe. Paziowa i Koconowa.
     Chcę więcej takich dni! <3

4 komentarze: