sobota, 25 maja 2013

suicide? (Miriam.)



     Udaję radość, której we mnie nie ma, ukrywam smutek, żeby nie martwić tych, którzy mnie kochają i troszczą się o mnie. Niedawno myślałam o samobójstwie. Nocą, przed zaśnięciem, odbywam ze sobą długie rozmowy, staram się odegnać złe myśli, bo byłaby to niewdzięczność wobec wszystkich, ucieczka, jeszcze jedna tragedia na tym i tak już pełnym nieszczęść świecie.


     Ostatnio coraz częściej tracę nadzieję. Coraz więcej problemów się pojawia, coraz więcej bólu i smutku. Odkąd zaczęło się Liceum, wszystko runęło. Właściwie po moich wakacjach w Egipcie. Egipt od tej pory nazywałam matką swojej rozpaczy, wydawało mi się, że Egipt był takim... Tunelem, przejściem od szczęścia, jakie miałam w rozpacz i smutek. Potem przeszłam na Islam i było już tylko gorzej. Nie wiem sama, czy teraz Bóg kara mnie za to, że zmieniłam wiarę czy to może forma nagrody i testowania mnie za przyjęcie prawdziwej wiary. Już nic nie wiem, czy Islam był dobrym wyborem? Czy to życie w ogóle ma jakiś sens?
     Patrzę cały czas jak moje marzenia spełniają się każdemu dookoła. Każdy może mieć dziecko, kobiety zachodzą w ciążę, a ja? A ja jestem niepłodna i muszę się leczyć. Kto zechce kobietę, która nie da mężczyźnie dziecka?
     Każdy dookoła wszystko słyszy, ma piękne ciało i skórę a ja jestem prawie głucha, bo mam 80% ubytku słuchu, mam łuszczycę genetycznie, mam gronkowca w macicy, mam nos jak nie powiem kto i ogólnie wyglądam strasznie.
     Wszystko zaczęło wychodzić w tym roku, to chyba najgorszy rok w moim życiu, co jeszcze się okaże, może, że mam raka? Hahaha! Funny. Nie tylko choruję fizycznie ale i psychicznie, moje serce jest pokruszone na kawałki i złamane, wydwałoby się, że forever, bo oto jakiś czas temu, tydzień przed maturą zostawił mnie facet, jedyny, jakiego w życiu szczerze kochałam...
     Każdy dookoła jest szczęśliwy, a mnie szczęście nie było pisane, nie było mi pisane... Ja mam cierpieć, mnie ma boleć, cały czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz