wtorek, 7 maja 2013

Specjalnie dla Łukasza. (Kaly)

     Oczywiście nie myślcie sobie, że cała notka będzie poświęcona tylko jemu. Oczywiście wspomnę o nim raz czy dwa, ale na tym się skończy. ;d Mam nadzieję, że się nie pogniewa. Ale jemu kiedy indziej poświęcę CAŁY wpis. I nawet chyba już wiem kiedy. Dłuugo poczeka, oj długo. 
     Znowu wstałam o tej samej godzinie co wczoraj, oczywiście znowu zaspałam. Dajecie mi za dużo wolnego, dajcie mi już wakacje! Zaspana poszłam do szkoły, całą wolną przesiedziałam w bibliotece, nie robiąc nic. Na historii rysowałam coś na kartce (trzeba założyć sobie znowu zeszyt, bo coś nie mogę znaleźć poprzedniego. Kto mi ukradł?), pod koniec położyłam się na ławce, zakryłam twarz grzywką i się zdrzemnęłam. I tak to mi w niczym nie pomogło, a nawet było jeszcze gorzej. Na fizyce beka z Mateusza, który jak zwykle zagapiony robił jakieś dziwne miny, zupełnie nie zainteresowany lekcją. Nie gniewaj się, ale to było takie śmieszne... Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia. Matematyki nie będę komentować, gadała coś o zawodach przyszłości itp, mało interesujące również. Religia z księdzem i znowu beki, tym razem z Arturka, który chce iść do dobrej szkoły z takim zachowaniem. Pani Grot oczywiście "śniło się", że będzie Przedwiośnie lub Inny Świat, i oczywiście było Przedwiośnie. Ach, cudownie mieć takie nadprzyrodzone moce, "przyśniło" się jej co będzie na egzaminie i maturze (i oczywiście było). Cóż za dziwny zbieg okoliczności, czyż nie? No i nudna geografia, długo wyczekiwana ostatnia lekcja. 
     Cała 8 lekcja spędzona z Aniołem. <3 Chcę takich godzin więcej. Nie będę opowiadać co się działo, choć z pewnością byłaby to najciekawsza część tego wpisu, hahaha. Ominę to, i przejdę do powrotu do domu. W sumie to nic ciekawego się przed 18 nie działo. Wyszłyśmy sobie z Weroniką trochę pobiegać. Wreszcie zaczęłam! I już pragnę skończyć... Kondycja zerowa. "Tempo, tempo! Aaaa, lecą równo." Nie ma to jak super doping sąsiadki. Bieg - marsz - bieg - marsz, aż zrobiłyśmy piękne kółeczko. O 18.50 poszłyśmy sobie do sklepu i spokojnie wyrobiłyśmy się na ztm, którym przejechałyśmy jeden przystanek, bo nie chciało nam się iść z powrotem. Lubię takie dni, ale nadal mi gorąco. 
     Tatuś daje mi wskazówki dotyczące biegania, do których się na pewno dostosuję. Ahaha, poznałam jego tajemnicę! <3 Boję się jutrzejszych wfów, jeśli będzie bieganie... to ja nie wyrobię. Proszęproszęproszę, oby tylko nie było... Ja nie proszę. JA BŁAGAM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz